Przez błękitne pola Claire Keegan 7,0
ocenił(a) na 73 tyg. temu „Przez błękitne pola” („Walk the Blue Fields”) Claire Keegan, przełożył Dariusz Żukowski, Wydawnictwo Czarne 2023, przeczytane Legimi
1. Dlaczego? Na spotkanie NKC.
2. I jak? Najpierw dystans, potem ocena pozytywna. Może nie totalny entuzjazm, ale bardzo pozytywnie.
Tom składa się z ośmiu smutnych opowiadań o współczesnej (mniej niż więcej) Irlandii. W każdym razie – to czasy sprzed Internetu i telefonów komórkowych, a w jednym z tekstów wspomniana jest pierwsza płyta „Abby”. Tematyka – lżejsza niż na lekcjach języka polskiego (dziś pierwszy dzień matur, można tak sobie o tym zagadać),gdzie tylko „same patologie”, jak mówią uczniowie. Mamy tu niedobrane małżeństwa, romansujących księży, samotne dzieci, kłopoty finansowe, pedofilię i generalnie przegrane życia w maksymalnym stężeniu. A wszystko to napisane tak bardzo po prostu, bez fajerwerków, ale jednak przy użyciu różnych subtelnych pisarskich sztuczek. Jak w opowiadaniu „Przez błękitne pola”, w których banalne teksty wypowiadane przez nader licznych bohaterów zawsze maja drugie, ukryte znaczenie (jak „Niczego nie czuję” panny młodej na przykład). Generalnie teksty zyskują w drugiej lekturze. W zeszłe wakacje akurat o „Drobiazgach” Keegan rozmawiałam z dziewczyną, która stwierdziła, że nigdy nie czyta nic drugi raz. Ja na ogół też. Tyle świetnych albo modnych książek czeka, tyle list „do przeczytania”; kiedy wracać do przeczytanego? Keegan dowodzi, że warto.
Początkowo brakowało mi w tych opowiadaniach choć odrobiny poczucia humoru – ale i ono się znalazło. Pozdrowienia dla superkury z tekstu „Powolna i bolesna śmierć”! I w ogóle – jaki tu supertytuł na opowiadanie. Chcecie czytać? To macie. „Powolna i bolesna śmierć”. Zapamiętuje się z tego tomu znaczące szczegóły, drobiazgi. Jak szczecina (w sensie: gryzący zarost),na którą reakcja bohaterki mówi wiele, właściwie wszystko, na temat jej okropnej przeszłości i trudnej przyszłości. Sznur pereł („Bardzo mi przykro” mówi ksiądz). Krzewy róż z „Córki leśnika” (i tu Deegan jakoś tak blisko Keegan, przypadek?). Koza – „opiekująca się sąsiadem” w kapitalnej „Nocy jarzębin”. Podoba mi się też, że wszyscy tu mają przegrane, nawet przemocowi, niewrażliwi, czasem po prostu zdegenerowani mężczyźni.. Mężczyźni zostają, zająć się ziemią, zapić się na śmierć, pogrążyć się z brudzie i smutku (jakoś to się tu łączy, odnośnie mężczyzn). Na szczęście niektórzy mają Josephine do opieki i wsparcia (koniecznie trzeba o niej przeczytać!). A kobiety znajdują (nie wszystkie niestety) siłę, by odejść, wyrwać się. To jednak też smuci. Zmiana wymaga odejścia.
3. Dokąd mnie to prowadzi? Wrócę do „Drobiazgów…” Keegan, które mnie jakoś nie przekonały. Może właśnie zabrakło tej drugiej lektury?